czwartek, 21 marca 2013

Zaśpiewajmy coś wesołego

Starałem się, chciałem bardzo - ale zawiodłem. I nie chodzi tu o sprawy łóżkowe. Chciałem napisać miłą notkę, która nikogo nie obraża (nuda), pokazuje coś miłego (nuda, chyba że cycki) i przywraca wiarę w ludzkość. Wszystko szło dobrze aż dostałem artykuł o wizerunku Polaków w Norwegii. W zasadzie nie lubię takich tekstów i od razu zapaliły mi się lampki aaa pocisnę leszcza na blogu, niech wie, że z Polaków się śmiać nie wolno <narodowiec stajl> ale posiedziałem trochę w obcych krajach i to nie na zasadzie wycieczek objazdowych, pogadałem z ludźmi tu i tam i... obraz Polaka na obczyźnie jest (z bólem serca to mówię) zły. No ale sami na to pracujemy. Sam w Norwegii jeszcze nie byłem także posłużę się podobnymi przykładami z Danii.

1. Port w Kopenhadze, lipiec, łazimy sobie tu i tam, robimy fotki. Idzie rodzina 2+1, mąż bez koszulki z brzuszkiem mieszczącym ciążę mnogą. Żona zwraca mu uwagę:
 - Andrzej (jak to się k*rwa dzieje że zawsze robiący coś dziwnego człowiek ma na imię Andrzej? - przyp. red), może byś tak założył koszulkę? Patrz ile tu ludzi...
 - Co k*rwa, wakacje są! - krzyczy Andrzej.
 - Ale Andrzej... - żona już jest zrezygnowana, ale jeszcze próbuje. - Chociaż nie klnij.
 - Co ty pierd*lisz k*urwa, tu nikt nie zna polskiego...
I poszli dalej.

2. Jedziemy metrem, dwa miejsca przed nami siedzą Polki i rozmawiają o sprawach miłosnych:
 - No i wiesz, obciągnęłam mu - mówi jedna, z głosem zawiadowcy na stacji PKP.
 - Co ty - ekscytuje się druga. - Przecież to brudas, Arab.
 - Dlatego nie dałam mu dupy, nie?

Podstawowym błędem Polaków za granicą jest przeczucie, że nikt inny nie wyjechał z kraju. Anglik nie ma tak łatwo - jego język zna (lub częściowo kuma) nieco więcej niż 38 milionów ludzi. Poza tym gubi nas swoboda - wszędzie chcemy się czuć jak u siebie a nie jak u gości. Krytykuje się za to Arabów (brak asymilacji) i przy okazji dostaje się i nam.
Żeby jednak nie było tak smutno i jednostronnie dodam, że spotkaliśmy w Danii także bardzo fajnych ludzi, którzy ciężko pracowali i wykazywali się niespotykaną u nas w kraju życzliwością, jak choćby studentkę - barmankę polecającą nam tanie i dobre knajpki w Kopenhadze (to był wyczyn), czy małżeństwo z artystycznym zacięciem, które wskazało nam drogę do domu, gdy zgubiliśmy się w nocy z Litwinkami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz