niedziela, 24 marca 2013

Eminem kończy album

Im starszy raper, tym gorzej dla rap-gry. Serio. Jadowite panczlajny schodzą na drugi plan a hiphopowy tatuś przy kojących samplach gitary akustycznej ciepłym głosem opowiada o niebie, jakie na ziemi stworzyła mu jego pani. Zupełnie tak, jakby jego wcześniejsze wydawnictwa o handlowaniu dragami, strzelaniu do policji i hedonistycznych uciechach z wieloma partnerkami nagle wykasowano z dyskografii.
Z Eminemem trochę tak jest i nie jest. Niegdyś wybitny fristajlowiec, techniczny kocur i przy okazji niezły obserwator rzeczywistości z płyty na płytę tracił jaja. Owszem, nadal potrafił zabawić czy wyśmiać celebrytów, jednak dobór bitów i zgubna ścieżka w stronę pop-światka zaowocowały wypadkiem znanym pod nazwą Relapse. Za Recovery zgarnął dwie statuetki Gammy, a kawałek z Rihanną był drugim najczęściej granym utworem przez didżejów komórkowych w autobusach komunikacji miejskiej. Płyta wydana z Royce Da 5'9" przywróciła wiarę w to, że Em technicznie jest jeszcze w stanie zdziałać sporo. Tyle, że ten krążek miał wypromować Royca'a, a on miał pociągnąć za sobą Slaughterhouse. Misja się częściowo udała, jednak singiel My Life był taki kiepski, że nie powiększył fanbase'u ekipy. Reszta stanowi jednak solidne wydawnictwo, tak samo mocne jak debiut.


W Power 106 (nie na Twitterze? - przyp. Paweł Graś) Dr. Dre wygadał się, że Eminem kończy swój ósmy studyjny album. Kiedy wyjdzie? Jeszcze nie wiadomo, ale pop-światek czeka z zapartym tchem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz