Szołbiznes lubi numerki. Te z celebrytkami i te na koncie. W Polsce nadal wyznacznikiem sukcesu artystycznego (czego?) jest status złotej płyty. Może też być innego koloru: szaro-bura, lila-róż albo fuksja. Nie mam pojęcia, ile dokładnie sztuk trzeba opchnąć, żeby uzyskać ten zaszczytny tytuł, ale parę zestawów 8-płytowego boksu z muzyką klasyczną wystarczy. Wtedy budzisz się jako Donatan na Top Trendy.
Opaliłem sobie stronę spawu, nota bene po angielsku, i przeczytałem, że:
Suma 10 płatnych pobrań digital któregokolwiek z tytułów albumu w formie pojedyncze nagranie audio (single track) (...) jest równoznaczna ze sprzedażą 1 albumu CD lub DVD audio.
Czy w dobie Youtube'a, Spotify i torrentów zawracanie sobie du*y jakimiś przebrzmiałymi tytułami w stylu złotej płyty ma sens? Szczerze wątpię. Ale chyba pierwszy raz zdarza się, że równie absurdalne rzeczy dzieją się za wielką wodą. Niedawno pisałem, że Jay-Z wydaje album, który przedpremierowo (i za free) będzie dostępny dla użytkowników wyższych modeli Samsunga. Jak się szacuje, to około 1 milion odbiorców. I te downloady nie będą liczone przez Billboard do całkowitej ilości sprzedanych krążków. Dlaczego? Wyjaśnia to Bill Werde (na zdjęciu tuż przed ciosem od Kakaowego Krzysia):
in the context of this promotion, nothing is actually for sale
To ciekawe jak policzyli darmowy/name-your-price album Radiohead?
Kwiatuszków ciąg dalszy: już dwa lata temu Billboard ustalił cenę minimalną dla albumu na 3,49 $, żeby z notowań wypadły tanie piosenki. Żeby jednak nie hejtować do końca całej tej machiny głupoty (ups, brak hejtu nie wyszedł) warto wspomnieć, że nawet taki prowincjonalny i zaściankowy Billboard włączył do swoich zestawień muzykę w formie mp3 i streamy. U nas takie rewolucje są planowane dopiero po budowie trzeciej linii metra w Warszawie.
Kwiatuszków ciąg dalszy: już dwa lata temu Billboard ustalił cenę minimalną dla albumu na 3,49 $, żeby z notowań wypadły tanie piosenki. Żeby jednak nie hejtować do końca całej tej machiny głupoty (ups, brak hejtu nie wyszedł) warto wspomnieć, że nawet taki prowincjonalny i zaściankowy Billboard włączył do swoich zestawień muzykę w formie mp3 i streamy. U nas takie rewolucje są planowane dopiero po budowie trzeciej linii metra w Warszawie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz