Zeszłoroczny festiwal Coachella zdominował 2Pac. Pewnie kilka osób wie już, że Makaveli nie żyje, tudzież żyje w innej rzeczywistości, zjadłbym ciastko (niepotrzebne skreślić) - na scenie był jako hologram i wywołał ciary u 80% widzów (reszta była zbyt odurzona, żeby skojarzyć półprześwitującego artystę). W myśl zasady idź za ciosem na najbliższej edycji rapowego święta HipHop Giżycko Rock The Bells pojawią się dwaj kultowi, aczkolwiek nieżyjący raperzy - Ol'Dirty Bastard i Eazy-E.
Sztywny ODB ma ocieplić wizerunek Wu-Tangu, którego krążek Enter The 36 Chambers w tym roku obchodzi dwudziestolecie wydania. Co ciekawe, stary brudny bękart częściej bywał w więzieniu niż na koncertach ze swoją macierzystą formacją, także nie wiem, z czego chłopaki skleją postać rapera. No ale wszystko w rękach specjalistów. Podobno Wu pracują nad nową płytą, co średnio mnie interesuje, gdyż poza wspomnianym Enter... ich kariera muzyczna (jako grupy) nie była zbytnio porywająca.
Jak Wu-Tang będzie miał hologram, to i Bone-Thugz-N-Harmony muszą, nie? Celują wysoko, bo na scenie wspomoże ich Eazy-E. Chłopak nie ma łatwo, mimo iż nie żyje już 18 lat. Menadżer NWA Jerry Heller opowiadał niedawno, że we wczesnych latach 90. Eazy-E planował zabicie Suge Knighta, właściciela Death Row Records. Czy tak było naprawdę? Będzie na scenie, to może odpowie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz